Wczoraj nad łąką widziałem krążącego Orlika krzykliwego. Zapewne po długiej i ciężkiej podróży z Afryki nie jest w najlepszej kondycji. A u nas jeszcze zima się nie skończyła. Może uda mi się skusić ptaka na nieoskubane kury które od zeszłego roku leżą w zamrażarce. A może przyleci Kania którą w zeszłym tygodniu sfotografował tutaj K. ?
Wcześnie rano zaniosłem pod czatownię dwie kury, od wczoraj nie zdążyły jeszcze całkiem rozmarznąć. Po południu do czatowni odprowadził mnie zięć Jarek, ja sprytnie wsunąłem się do budy a on wrócił do domu. To taki "myk" żeby obserwujące teren ptaki myślały że ktoś przyszedł i sobie poszedł ;-)
Po godzinie w pobliżu usłyszałem krzyk Orlika, wydawało mi się nawet że odzywają się dwa ptaki. Po następnej pół godzinie Orlik wylądował przy kurach. Początkowo był bardzo ostrożny i gotowy w każdej chwili do ucieczki. Jednak po jakimś czasie zaczął konsumować kurę. Nagle obok wylądował drugi Orlik. Ptaki zachowywały się bardzo zgodnie, zmieniały się przy jedzeniu i ani razu nie doszło między nimi do sprzeczki. Wnioskuję że była to para która corocznie gnieździ się w pobliżu. Jadły ponad godzinę. Myślę że zrobiłem "dobry uczynek" bo orliki wyglądały raczej kiepsko a warunki jakie zastały w swoim rewirze lęgowym zapewne i je zaskoczyły.