O mnie

Moje zdjęcie
Mam już swoje lata. Fotografią zainteresowałem się stosunkowo niedawno i można by rzec na starość;-) Ale dopóki zdrowie i kondycja mi pozwalają, włóczę się z aparatem po bagnach, lesie i krzakach, żeby robić to co sprawia mi największą satysfakcję.

niedziela, 25 marca 2012

Żurawie po raz drugi.

Znając taką fajną miejscówkę, dodatkowo z wygodną czatownią, nie mogłem się powstrzymać aby nie skorzystać z tego kolejny raz. Tym razem miałem więcej szczęścia bo żurawie w lepszych do fotografowania warunkach rozpoczęły swoje toki. Większym problemem była odległość w której tokowały. Wszystko odbywało się tak blisko że 400 milimetrowy teleobiektyw nie mógł wszystkiego zmieścić w kadrze.




czwartek, 22 marca 2012

Żurawie.


Noc była jakaś niespokojna. Może dlatego że za dużo drewna dołożyłem do pieca i w domu było strasznie gorąco a może była to jedna z takich nocy w które sen jest co chwilę przerywany z niewiadomych przyczyn. Kolejny raz przebudziłem się około trzeciej nad ranem. Wcale nie planowałem wyjścia na fotografowanie ale pomyślałem że skoro mam się męczyć, może wyjdę w terem z aparatem.
Od kilku dni odkładałem sprawdzenie czy są żurawie, na bagnie przy którym w zeszłym roku postawiłem czatownię do fotografowania jeleni podczas rykowiska. Pomyślałem że jeżeli nie będzie żurawi, może jakiś jeleń lub dzik przejdzie przez bagno. Po cichutku wymknąłem się z łoża ale moja Ewa okazała się bardzo czujna bo usłyszałem,
 -Znowu po ciemku ciągnie cię w las ?
Jakoś z głupia franc odpowiedziałem,
 -To chodź ze mną.
Nie liczyłem że że odpowie twierdząco, tyle razy wyciągałem ją już na fotografowanie ale bez efektu. Zapytała tylko,
 -A co tam znowu za ptaszki wypatrzyłeś?
 -Żurawie.
 -Żurawie? To idę z tobą.
Szybko się zebraliśmy i po krótkim marszu zbliżaliśmy się do bagna. Dochodziło w pół do piątej i zaczynało szarzeć. Schodząc zboczem do brzegu bagna usłyszałem ciche ni to charczenie ni to bulgotanie. Są żurawie! Dźwięk ten jednak dochodził spod samej czatowni. Pomyślałem że trudno będzie do niej dotrzeć, nie płosząc ptaków. Ścieżka podchodowa do czatowni była jednak tak szczęśliwie zrobiona że mogliśmy podejść nie płosząc ptaków. Około 15 m przed czatownią w szarówce majaczyły jasne zjawy, poruszające się powoli wokół siebie i wydające głosy jakby trąb jerychońskich. Dla kogoś kto pierwszy raz znalazłby się w takiej sytuacji, mogło się wydawać że to duchy bagienne żegnają się z nocą i umykają przed pierwszymi jasnościami.
Pozostało jeszcze rozstawienie statywu i wysuniecie obiektywu przez siatkę maskującą, tak aby nie zauważyły tego żurawie. Jak zawsze w takiej sytuacji coś stuknie, siatka się gdzieś zaczepi a statyw stanie koślawo. Żurawie jednak nie zwracały na to wszystko żadnej uwagi, może dlatego że ptasia drobnica  i bębniące dzięcioły zagłuszały moje niezgrabne przygotowania a może dlatego że zajęte były sobą.
Można by tu zacytować ze starego programu satyrycznego "trójki": - Fajny film wczoraj widziałem. - Momenty byli? -Aaaa ;-)
A więc "momenty były. Jednak warunki świetlne nie pozwoliły na zrobienie zdjęć które byłyby satysfakcjonujące. Jednak sama możliwość przebywania tak blisko pięknych i dużych ptaków, zrekompensowała niezbyt udane zdjęcia. Jest jednak szansa na powtórkę, udało nam się wymknąć z czatowni nie płosząc ptaków, gdy one oddaliły się do bagiennej brzeziny. Buda nadal nie jest "spalona".

Momenty.

 
Trąby.




niedziela, 4 marca 2012

Zimowe ostatki

Choć wiosna już coraz bardziej daje znać o sobie, w lesie jednak wciąż zima. Karmisko przy jednej z moich czatowni wciąż chętnie odwiedzane jest przez ptaki. Przez całą zimę udawało mi się zdobywać karmę dla ptaków drapieżnych i wykładać ją pod jedną czatownią. Mam czyste sumienie że przyzwyczajone do miejsca drapole zawsze znalazły tam jakieś mięcho i nigdy nie odleciały z  "z kwitkiem". Myślę że od listopada do początku marca wywiozłem ze dwie tony karmy dla drapieżników.
Również karmiki dla drobnicy są jeszcze czynne. Sikory cały czas jeszcze bardzo chętnie wcinają słonecznik i łojowe pyzy.
Czasu na fotografowanie nie miałem zbyt dużo. Jednak w ostatni weekend lutego i pierwszy weekend marca udało mi się wygospodarować czas na fotografowanie. Drapieżniki nie okazały wdzięczności za zimowy wysiłek i specjalnie nie dopisały ale drobnica, głównie sikory zrekompensowały moje starania i fruwały wokół czatowni w ogromnych ilościach.   











 

Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy