O mnie

Moje zdjęcie
Mam już swoje lata. Fotografią zainteresowałem się stosunkowo niedawno i można by rzec na starość;-) Ale dopóki zdrowie i kondycja mi pozwalają, włóczę się z aparatem po bagnach, lesie i krzakach, żeby robić to co sprawia mi największą satysfakcję.

sobota, 9 lutego 2013

Powrót watahy.

Przez cały tydzień nie miałem czasu na fotografowanie ale codziennie kontrolowałem miejsce gdzie "umawiam się" ze znajomymi Wilkami. Ostatni raz były tam we wtorek i choć w środę i w czwartek podrzuciłem im świeżą karmę to do soboty nie było śladów żeby przyszły pojeść. To co wyłożyłem zjadły ptaki. W sobotę rano o godzinie piątej byłem już na łące, przywiozłem cielę daniela z fermy. Miałem zamiar fotografować bieliki. W ostatni weekend był u mnie  M  i zrobił kilkanaście ładnych dynamicznych ujęć, z zazdrości aż mi gul skakał ale pomyślałem że co mi tam równać się z nim. Ale skoro on mógł dlaczego ja nie mam spróbować. Był lekki mrozek i wiał nieprzyjemny wiatr który mocno dawał mi się we znaki.
Ptaki dopisały, były potyczki, nie dopisał jednak mój refleks. Pewnie gdyby był tu  M  to wycisnąłby z tych akcji niezłe fotki.
Przy przynęcie było dosyć tłoczno, głównie za sprawą kruków, co jakiś czas lądowały też bieliki, pięć ptaków w tym jeden dosyć stary. Około dziesiątej na placu boju padlinę skubał jeden bielik i kilkanaście kruków. Niespodziewanie z prawa skos zobaczyłem że w kierunku padliny biegnie Wilk. W pierwszej chwili myślałem że to pies bo przebiegł bardzo blisko czatowni. Wypłoszył ptaki porwał jakiś ochłap i biegiem ruszył w powrotną drogę. Nie spodziewałem się takiej akcji i zdołałem zrobić zaledwie kilka zdjęć. Prawdopodobnie zrobiłbym dużo więcej lecz wilk przybiegł i wracał pod tak ostrym kątem do szczeliny w czatowni że bardzo późno go zobaczyłem i szybko straciłem z oczu, gdy wracał. Nie zdążyłem jeszcze ochłonąć z tego co wydarzyło się przed chwilą, gdy znowu zobaczyłem Wilka. Tym razem najpierw odgonił kruki później nieco dłużej wyrywał coś z przynęty i dopiero ruszył w powrotną drogę. W pysku niósł chyba żołądek. Panoramowałem biegnącego Wilka długą serią, W wizjerze zobaczyłem że nad samym wilkiem pojawił się bielik, Wilk nawet jakby przykucnął, bielik przeleciał dosłownie kilkanaście centymetrów nad pyskiem Wilka. Prawdopodobnie chciał porwać ochłap który niósł wilk albo przestraszyć go na tyle aby porzucił to co niósł w pysku, to jednak ptakowi się nie udało. Na dzisiejsze zdjęcia wybrałem się z moim starym aparatem 30D, moje główne body chwilowo jest w naprawie. Trzydziestka ma dosyć mały bufor i gdy ciągnąłem serią za biegnącym wilkiem w pewnym momencie w wizjerze zobaczyłem napis busy i aparat przestał robić zdjęcia, dosłownie na moment przed akcją Wilka z bielikiem.
Myślałem że to koniec i że Wilk chapnął co miał chapnąć i więcej już go nie zobaczę. Zacząłem analizować to co widziałem. Jeden wilk, dosyć chudy i chyba w nie najlepszej kondycji, zadowolił się byle jakimi ochłapami. Prawdopodobnie osobnik odrzucony przez watahę, która gdzieś daleko poluje, a on korzysta z tego i szwęda się po centralnej części rewiru. Gdy tak myślałem na łąkę wysypało się pięć Wilków, wśród nich i ten który dwukrotnie podbiegał do przynęty. Moja analiza zmieniła się radykalnie, to zapewne młody Wilczek o małym doświadczeniu ale jednocześnie odważny. Wilki które pojawiły się na łące miały chęć na  przynętę, co jakiś czas któryś z nich podbiegał do niej i coś skubnął. Żaden jednak nie odważył się stanąć przy danielu i jeść na całego. Musiały mnie czuć, musiały słyszeć trzask migawki ale nie wywoływało to na nich takiego strachu aby z podkulonym ogonem uciec z łąki. Cały czas obserwowały teren, były czujne i od czasu do czasu odganiały od przynęty kruki i coś z niej urywały. Czasami kładły się na łące, czasami bawiły się skórami po wcześniejszych przynętach. Po około pół godzinie na skraju lasu po przeciwnej stronie łąki zobaczyłem szóstego wilka. Był duży, tłusty i ciemno umaszczony. Wydaje mi się że to samiec alfa. Przyszedł powiedzieć: "no dobra chłopaki, dosyć tych podchodów, wrócimy tu w nocy" bo chwilę potem całe towarzystwo zniknęło w lesie. Ponadto wydaje mi się że w lesie musiał być jeszcze jeden osobnik, może samica alfa, bo Wilki na łące często całą grupą patrzyły w jedno miejsce w lesie w ten sam sposób w jaki patrzyły na Wilka którego określiłem jako samca alfa.

Na koniec kilka refleksji:
To że Wilki znikają na kilka dni z mojej okolicy jest normą ale zawsze chętnie tu wracają i zapewne zabawią tu 2-3 dni.
Korciło mnie żeby i tym razem zawyć ale po prostu się bałem, Wilki mimo że z pozoru zachowywały się z dystansem, wykazywały niezwykłą zuchwałość. Przynętę wyłożoną maiłem na ptaki tj. na jakieś 30-35 metrów, mimo to wielokrotnie do niej podbiegały. Musiały mnie czuć bo wiatr dosyć mocno kręcił, musiały słyszeć trzask migawki a skoro tak, to nie wiem jak odczytałyby moje wycie, być może jako konkurencję w swoim rewirze. Były tak blisko, gdyby zdecydowały się wyeliminować nieproszonego gościa nie miałbym żadnych szans bo moja czatownia to szałas ze świerkowych gałązek, ze mną leżącym w środku na karimacie.
Zrobiłem bardzo dużo fotografii w świetnych warunkach oświetleniowych. Mam niezwykle cenny materiał z dużą ilością szczegółów z którego będę mógł określić poszczególne osobniki. Myślę że w następnym poście będę mógł przedstawić moich znajomych.
Coraz bardziej jestem przekonany że mój zapach nie wywiera większego wrażenia na wilczej rodzinie.











 

Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy