O mnie

Moje zdjęcie
Mam już swoje lata. Fotografią zainteresowałem się stosunkowo niedawno i można by rzec na starość;-) Ale dopóki zdrowie i kondycja mi pozwalają, włóczę się z aparatem po bagnach, lesie i krzakach, żeby robić to co sprawia mi największą satysfakcję.

niedziela, 30 grudnia 2012

Prezent od lasu na zakończenie roku.

Wypad do lasu w sobotni poranek w to samo miejsce gdzie opisałem te zdarzenia http://www.stasiaczek.blogspot.com/2012/12/niedzielna-wyprawa.html
Co prawda wczoraj siedział tam, bez rezultatu, mój kolega filmowiec Tadziu (serdeczne pozdrowienia i wybacz ale naprawdę bardzo bym się cieszył gdyby to Tobie przydarzyła się ta przygoda).
Właściwie miałem inne plany ale to zięć Jarek, który przyjechał do mnie na świąteczny urlop, namówił mnie na ten wspólny wypad w to miejsce.
Nie było najmniejszego wiatru, doskonale słychać było najcichsze szelesty. W pobliżu pohukiwały dwa puszczyki a na drzewie nad nami usiadło jakieś wielkie ptaszysko, słyszeliśmy tylko szum skrzydeł i trzask gałązki gdy ptak siadał na drzewie. Jakieś pół kilometra od nas coś szczekało. Rozpoznaję szczekanie lisa ale szczek który słyszeliśmy bardziej podobny był do szczekania psa niż lisa. Pomyślałem że to może wilk, nigdy nie słyszałem jak one szczekają ale w różnych opisach czytałem że porozumiewają się też poprzez szczekania. Dochodziła ósma gdy Jarek powiedział:
- tata coś przeszło w trzcinach na brzegu łąki.
Spojrzałem w to miejsce, nic tam jednak już nie zobaczyłem.
Po chwili Jarek ponownie powiedział:
- jest wychodzi z trzcin.
Wytężyłem wzrok i zobaczyłem że coś przesuwa się między trzcinami. To był WILK!!!
Odległość była duża jakieś 200 metrów ale sama przyjemność obserwacji była niesamowitym przeżyciem. Po kilkunastu sekundach zobaczyliśmy drugiego, potem trzeciego i czwartego osobnika. Rozkoszowaliśmy się widokiem. W doskonałych warunkach oświetleniowych obserwować cztery Wilki to niebywała gratka. Z zachowania Wilków (chociaż to tylko subiektywne odczucia) wywnioskowaliśmy że są to dwa tegoroczne osobniki i dwa Wilki starsze. Te które uznaliśmy za młode miały "głupawy pysk" i "głupawo się zachowywały". Jeden z nich dorwał, leżącą na łące, obgryzioną z mięsa kończynę jelenia z kopytkiem i biegał z nią po łące, w tym czasie drugi biegał za nim i próbował mu odebrać tę zdobycz. Jeden z Wilków skakał po zeskorupiałej pokrywie śnieżnej w taki sposób jak robią to niedźwiedzie polarne na lodzie aby dostać się do foki. Wilk gdy przełamał śnieg, wydobył spod niego coś czarnego (kret?) a pozostałe próbowały mu to coś odebrać. Były momenty że niektóre Wilki kładły się, robiły toaletę tak ja robią to psy lub drapały się tylną łapą za uchem. Jeden z Wilków polował na mysz (chyba) wykonując skoki podobne jakie robi lis w czasie takiego polowania. Cała obserwacja trwała około 40 minut w tym czasie zrobiłem około 200 zdjęć, dosyć kiepskiej jakości ze względu na odległość z jakiej były robione. Ale spotkanie wywołało niesamowite wrażenie na mnie i na Jarku.  Na nim, do tego stopnia że dzisiaj też tam byliśmy za jego namową ale Wilki nie codziennie dają się obserwować;-) dozują to tylko w sobie znany sposób aby każde spotkanie z nimi pozostawało na zawsze w pamięci;-)









Tym którzy mnie czytają życzę pomyślności w roku 2013 i przeżyć które im pozostaną w pamięci na zawsze.

niedziela, 2 grudnia 2012

Niedzielna wyprawa.

W końcu udało się!  Miałem cały dzień na robienie zdjęć!!!
Nowa buda, raczej szałas z gałęzi świerkowych, w nowym miejscu. Od dwóch dni na łące leży jeleń, ofiara kolizji drogowej. Wszystko zapięte na ostatni guzik. Na miejscu jestem o piątej trzydzieści, klamoty ładuję do budy i idę sprawdzić co działo się przez ostatnie dni z przynętą. Nie chcę świecić latarką ale księżyc, mimo że za chmurami, daje wystarczająco dużo światła aby oblukać teren. Nie ma jelenia!! tam gdzie powinien leżeć, jest mocno zdeptana trawa i masę sierści. Rozglądam się wkoło, nic nie widzę. Jakieś 10 m dalej coś wystaje ponad łąkę, podchodzę, to skóra i objedzone z mięsa żebra i kręgosłup. Brakuje wszystkich kończyn. Klnę w duchu. Gdzieś w oddali słyszę kruki, prędko wracam do ukrycia. Szarzeje. Nad łąką zaczynają krążyć kruki, gdzieś na drzewie w pobliżu odzywa się "kaszlącym" głosem bielik. Myślę: może będzie git. Jest jeszcze niezła szarówka gdy kruki zaczynają lądować w miejscu gdzie leżą resztki po jeleniu, lądują też w innych miejscach, domyślam się że leżą tam pozostałe części jelenia. Nagle kruki podrywają się z wrzaskiem. Na łące widzę trzy szybko przemieszczające się kształty. Biegają we wszystkich kierunkach, są w odległości około 120-150 m. To chyba wilki.
Dlaczego tak biegają, może to zabawa? Po kilku minutach rozdzielają się i każdy z wilków (teraz już jestem tego pewien) zatrzymuje się w innym miejscu. Cały czas nie ma szans na zrobienie zdjęć, jest za ciemno. W duchu marzę aby zostały na łące jak najdłużej. Około siódmej robię zdjęcie najbliższemu wilkowi stojącemu jakieś 80 m od czatowni. Warunki fatalne ale na zdjęciu widać że to wilk.

 Niestety to jedyne zdjęcie jakie udaje mi się zrobić. Znowu zaczyna się gonitwa po łące, która trwa jakieś dwie minuty, po czym wilki normalnie schodzą z łąki. Było za ciemno żeby robić zdjęcia wilków w ruchu.
Może wrócą, nie wróciły. Na łące zaczynają rządzić ptaki. Niespodziewanie szybko lądują bieliki, jest ich kilka, nie mogę się zorientować ile, co chwilę nawzajem się przeganiają , są w kilku miejscach na łące.


Jednorazowo udało mi się naliczyć dwanaście bielików ale nie jestem pewien czy to wszystkie. Są osobniki młode ale i też starsze, takie z żółtymi dziobami, białymi ogonami i jasnymi głowami.
Wrażenie harmidru dopełniają kruki, nie do policzenia ale na pewno ponad pięćdziesiąt.
Ptaki mają zapewne mało do jedzenia, oskubują kości, skórę i prawdopodobnie odnóża jelenia rozwleczone po łące przez wilki, które leżą dosyć daleko od czatowni.





Nagle na skraju łąki pojawia się jeszcze jeden amator jedzenia. Stwierdza chyba jednak że jest tu nieprzyjemnie tłoczno i znika w lesie.






Około dziewiątej bieliki powoli zaczynają odlatywać a i kruków na łące też jest wyraźnie mniej.
Postanawiam zostać jednak, może pod wieczór wilki znowu pojawią się na łące. Mam ciepły śpiwór Helikona i grubą karimatę. Ucinam sobie drzemkę do trzynastej. W zasadzie do końca towarzyszyły mi tylko kruki. Przed samym wyjściem z czatowni skrajem łąki przeszedł jeleń ale było to bardzo daleko, mimo tego widać było że to nie chłystek, tylko porządny byk.

Niedzielna wyprawa dostarczyła masę emocji, do pełni szczęścia zabrakło aby wilki pozowały w lepszych warunkach do zrobienia zdjęć.

czwartek, 4 października 2012

Sóweczki

W zeszłym roku po raz pierwszy w moim życiu widziałem i udało mi się sfotografować Sóweczkę. Wydawało mi się że jest to niesamowita sensacja i niecodzienne wydarzenie. Tymczasem gdy nauczyłem się rozpoznawać głos tej sowy i skutecznie go naśladować, przekonałem się że w części Puszczy Piskiej którą bardzo dobrze znam i w której na co dzień mam możliwość przebywania, sóweczka jest dosyć pospolitą sową. Jestem skłonny stwierdzić że jest tu gatunkiem nie mniej pospolitym niż puszczyk. W ostatnim czasie pokusiłem się o "prywatną inwentaryzację" tego milusińskiego ptaka w znanym mi fragmencie Puszczy Piskiej o powierzchni około 1 tysiąca hektarów. " Inwentaryzacja" ta polegała na takim sobie chodzeniu po lesie i gwizdaniu naśladującym głos sóweczki. Wynik tego gwizdania: 7 stanowisk sóweczki!! Następny etap tej "inwentaryzacji to próba sfotografowania ptaszka, też na wabia. I tu już dużo gorzej; tylko w dwóch miejscach udana. Co prawda Sóweczka reagowała na moje gwizdanie ale siadała gdzieś wysoko w koronach drzew i nawet jej nie widziałem. Jak jednak wspomniałem w dwóch miejscach Sóweczkę udało się sfotografować. Pierwszy raz z myśliwskiej ambony pod gałęzistym świerkiem. Widziałem tam nawet dwa osobniki, które nawzajem się nie tolerowały. I drugi raz w starym drzewostanie sosnowym z gęstym podszytem leszczynowym, gdzie usiadła nisko na krzaku leszczyny.




Fotoprzyrodniczy kicz, czyli bieliki przy padlinie.

Lubię posiedzieć w czatowni, obserwować i fotografować bieliki. Wielu moich kolegów fotoprzyrodników wzdryga się na temat bielikowego fotografowania, mówiąc kicz, "fuj znowu bielik na padlinie" Mnie jednak takie gadanie nie rusza. Siedzenie w czatowni i obcowanie z tak wielkimi drapieżnymi ptakami, sprawia mi ogromną frajdę i choć nie udało mi się jeszcze zrobić zdjęcia życia tych majestatycznych ptaków, to ich zachowania przed moją "budą" zawsze mnie fascynują i wciąż poluję, wierząc że uda mi się zrobić to jedno niesamowite ujęcie.






czwartek, 13 września 2012

Niespodziewany wysyp łosi.

Jak tylko sięgnę pamięcią, w okolicy której mieszkam, ujrzenie łosia stanowiło zawsze niemałą niespodziankę i nie było wydarzeniem codziennym. W przeciągu ostatnich dwóch tygodni obserwowałem jednak taką ilość łosi jakiej nie widziałem razem  przez całe 30 lat od czasu kiedy tu mieszkam.
Trudno powiedzieć czy to są osobniki będące w "tranzycie", czy pobliską okolicę wybrały sobie tylko na miejsce bukowiska, czy może jest to wynik ekspansji łosiowej populacji i za ciasno zaczyna się robić łosiom na terenach gdzie zawsze występowały. Co ciekawe wśród osobników słabych obserwuję też potężne byki o imponujących porożach.






niedziela, 12 sierpnia 2012

Kaczka Dziwaczka i wesoła gromadka.

Na mojej sztucznej wyspie przysiadła Krzyżówka. Niskie, przedwieczorne słońce bajecznie oświetlało las w tle, stwarzając nieprawdopodobną wprost kolorystykę.
Kaczucha w pewnej chwili wyciągnęła szyję i z zaciekawieniem czemuś się przyglądała.
Przyczyną zainteresowania kaczki była gromadka brodźców piskliwych która wylądowała z furkotem na przeciwnym brzegu wysepki.
Piskliwce stwarzały wrażenie bardzo wesołych ptaków, kręciły się po całej wysepce kiwały ogonkami i radośnie dygał. W pewnym momencie podfrunęły na brzeg pod samą czatownię i żerowały w przybrzeżnym mule.
 
Gdy najadły się do syta wróciły na wysepkę i podobnie jak kaczka oddały się przedwieczornym rozmyślaniom ;-)

niedziela, 5 sierpnia 2012

Czapla stara jak to bywa..............

Nad jeziorem mam przygotowane miejsce do fotografowania ptaków drapieżnych. Od pewnego czasu zauważyłem że miejsce to upodobała sobie czapla.
Nie miałem jednak szczęścia. Gdy przychodziłem do budki czapla zawsze już tam była i ją płoszyłem albo gdy udało mi się wejść do budki przed jej przylotem w okolicy pojawiał się wędkarz na łódce.
W niedzielę byłem w budce już po ciemku. Do brzasku pokimałem trochę. Poranek był piękny. Mgiełki snuły się nad jeziorem, słońce pomarańczowo wschodziło, cisza i.......nuda.
Niespodziewanie mignął mi na wodzie cień a chwilę po tym na platformie wylądowała czapla. Siwucha kilka razy czaiła się na ryby.

 W pewnej chwili wykonała błyskawiczny atak (był tak szybki że nie zdążyłem tego sfotografować) i złapała całkiem dużych rozmiarów płoć.

Złapaną rybę sprytnie obróciła sobie głową w kierunku gardła.

Po chwili płoć przepadła w przepastnej gardzieli.





Niech sobie Ignacy Krasicki pisze że "czapla jak to bywa trochę ślepa, trochę krzywa...." ja i tak w to nie wierzę bo może trochę krzywa ;-) to na pewno nie ślepa a na dodatek jeszcze bardzo sprytna ;-)

środa, 11 lipca 2012

Nocna burza

Zdjęcia wykonane w przeciągu godziny podczas intensywnej burzy przechodzącej nad moją miejscowością.
Sceneria dosyć przypadkowa. Ustawiłem statyw na werandzie mojego domu, otworzyłem drzwi i robiłem zdjęcia na długich czasach. Wydaje mi się jednak że czasy były jeszcze za krótkie . Zadziwia natomiast różnorodność i misteria kształtu błyskawic. Podczas trwającego bardzo krótko błysku jest to niezauważalne.





wtorek, 29 maja 2012

Krętogłowy

 Z początkiem maja w koronach drzew można usłyszeć jęczące zawodzenie. Ktoś kto interesuje się ptakami rozpozna od razu ten głos. Dla kogoś kto nie jest obyty z tematem próbka do odsłuchania tutaj:    http://www.xeno-canto.org/embed.php?XC=75468&simple=0" scrolling=no frameborder=0 width=340 height=230>                             
Tym który tak smęci jest Krętogłów, niewielki ptak zaliczany do dzięciołowatych.




W tym roku miałem możliwość oglądania toków Krętogłowów które zadomowił się w moim sadzie.
Ptaki te gnieżdżą się w dziuplach, chociaż same dziupli nie wykuwają dlatego interesowały się kawałkiem szczapy opałowej z otworem dziuplowym, którą na wabia podłożyłem w sadzie.
Żywią się mrówkami i ich larwami. Do wydobywania mrówek służy im długi i lepki język, którym penetrują wszelkie zakamarki.
Udało mi się uwiecznić zaloty i kopulującą parę. Zapewne wkrótce w którymś ze starych, dziuplastych drzew na moim obejściu, wylęgną się młode Krętogłowy :))


Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy