O mnie

Moje zdjęcie
Mam już swoje lata. Fotografią zainteresowałem się stosunkowo niedawno i można by rzec na starość;-) Ale dopóki zdrowie i kondycja mi pozwalają, włóczę się z aparatem po bagnach, lesie i krzakach, żeby robić to co sprawia mi największą satysfakcję.

niedziela, 7 lipca 2013

Lelek co jakoby kozy doi.

W sobotni weekend miałem okazję przebywać w suchych borach sosnowych na terenie byłego poligonu Muszaki. Włócząc się po lesie nawet nie zauważyłem że zaczęło szarzeć. Przyspieszyłem kroku aby nie zabłądzić po ciemku w nieznanym lesie. W pewnym momencie usłyszałem przeciągłe errrrrrorrrrrerrrrrr.....
Zatrzymałem się i na tle nieba zobaczyłem sylwetkę dosyć dużego ptaka który latał jakby od niechcenia a właściwie szybował, od czasu do czasu poruszając skrzydłami, nad niewysokim młodnikiem. Znałem go tylko z opisów bo była to pierwsza moja obserwacja Lelka. Ptak usiadł na chwilę na suchej gałęzi sosny i w tym momencie udało mi się zrobić kiepskie zdjęcie, dla mnie jednak cenne, ponieważ wszystkie pierwsze zdjęcia, obserwowanych gatunków ptaków, zawsze pamiętam najdłużej.
Bardzo zabawny do niedawna był drugi trzon nazwy ptaka "kozodój".
Lelek kozodój, chyba najśmieszniejsza polska nazwa ptaka, że niby co, taki leluś co kozy doi ??:)))  

Borsuk o wpół do dziewiątej wieczorem.

W końcu dopiąłem swego.
Udał się przyłapać Borsuka gdy wychodził z nory, jeszcze w warunkach które pozwoliły zrobić kilkanaście zdjęć. O tej norze wiedziałem już dosyć dawno. Była wykopana na dosyć stromym zboczu pod korzeniami potężnego świerka. Gdy ją pierwszy raz zobaczyłem myślałem nawet że to nora Wilków. Dopiero po oględzinach okazało się że to mieszkanie Borsuków. Z biegiem czasu wokół pojawiało się więcej nor które zapewne pod ziemią połączone były systemem korytarzy. Wokół nor zawsze było dużo śladów i to nie tylko borsuczych, niektóre wejścia zadeptane były śladami Lisów. Kilkakrotnie koło nory robiłem zasiadki. Nigdy jednak nie udało mi się zobaczyć Borsuka. W końcu jednak zobaczyłem zwierza na którego wielokrotnie czatowałem. Najpierw wystawił tylko mordkę, później intensywnie węszył, by pokazać się w całej okazałości i wyruszyć na myszkowanie po lesie.
Przy okazji mogłem  przekonać się że wzrok ma kiepski. Bez żadnego maskowania w bluzie moro siedziałem około 15 m od nory, mimo tego Borsuk mimo że patrzył w moją stronę, moja sylwetka nie wywoływała na nim żadnego wrażenia. Niepokoił go trochę trzask migawki, mimo tego opuścił swoją kryjówkę i poszedł na łowy.




Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy