Przez cały tydzień nie miałem czasu na fotografowanie ale codziennie kontrolowałem miejsce gdzie "umawiam się" ze znajomymi Wilkami. Ostatni raz były tam we wtorek i choć w środę i w czwartek podrzuciłem im świeżą karmę to do soboty nie było śladów żeby przyszły pojeść. To co wyłożyłem zjadły ptaki. W sobotę rano o godzinie piątej byłem już na łące, przywiozłem cielę daniela z fermy. Miałem zamiar fotografować bieliki. W ostatni weekend był u mnie M i zrobił kilkanaście ładnych dynamicznych ujęć, z zazdrości aż mi gul skakał ale pomyślałem że co mi tam równać się z nim. Ale skoro on mógł dlaczego ja nie mam spróbować. Był lekki mrozek i wiał nieprzyjemny wiatr który mocno dawał mi się we znaki.
Ptaki dopisały, były potyczki, nie dopisał jednak mój refleks. Pewnie gdyby był tu M to wycisnąłby z tych akcji niezłe fotki.
Przy przynęcie było dosyć tłoczno, głównie za sprawą kruków, co jakiś czas lądowały też bieliki, pięć ptaków w tym jeden dosyć stary. Około dziesiątej na placu boju padlinę skubał jeden bielik i kilkanaście kruków. Niespodziewanie z prawa skos zobaczyłem że w kierunku padliny biegnie Wilk. W pierwszej chwili myślałem że to pies bo przebiegł bardzo blisko czatowni. Wypłoszył ptaki porwał jakiś ochłap i biegiem ruszył w powrotną drogę. Nie spodziewałem się takiej akcji i zdołałem zrobić zaledwie kilka zdjęć. Prawdopodobnie zrobiłbym dużo więcej lecz wilk przybiegł i wracał pod tak ostrym kątem do szczeliny w czatowni że bardzo późno go zobaczyłem i szybko straciłem z oczu, gdy wracał. Nie zdążyłem jeszcze ochłonąć z tego co wydarzyło się przed chwilą, gdy znowu zobaczyłem Wilka. Tym razem najpierw odgonił kruki później nieco dłużej wyrywał coś z przynęty i dopiero ruszył w powrotną drogę. W pysku niósł chyba żołądek. Panoramowałem biegnącego Wilka długą serią, W wizjerze zobaczyłem że nad samym wilkiem pojawił się bielik, Wilk nawet jakby przykucnął, bielik przeleciał dosłownie kilkanaście centymetrów nad pyskiem Wilka. Prawdopodobnie chciał porwać ochłap który niósł wilk albo przestraszyć go na tyle aby porzucił to co niósł w pysku, to jednak ptakowi się nie udało. Na dzisiejsze zdjęcia wybrałem się z moim starym aparatem 30D, moje główne body chwilowo jest w naprawie. Trzydziestka ma dosyć mały bufor i gdy ciągnąłem serią za biegnącym wilkiem w pewnym momencie w wizjerze zobaczyłem napis busy i aparat przestał robić zdjęcia, dosłownie na moment przed akcją Wilka z bielikiem.
Myślałem że to koniec i że Wilk chapnął co miał chapnąć i więcej już go nie zobaczę. Zacząłem analizować to co widziałem. Jeden wilk, dosyć chudy i chyba w nie najlepszej kondycji, zadowolił się byle jakimi ochłapami. Prawdopodobnie osobnik odrzucony przez watahę, która gdzieś daleko poluje, a on korzysta z tego i szwęda się po centralnej części rewiru. Gdy tak myślałem na łąkę wysypało się pięć Wilków, wśród nich i ten który dwukrotnie podbiegał do przynęty. Moja analiza zmieniła się radykalnie, to zapewne młody Wilczek o małym doświadczeniu ale jednocześnie odważny. Wilki które pojawiły się na łące miały chęć na przynętę, co jakiś czas któryś z nich podbiegał do niej i coś skubnął. Żaden jednak nie odważył się stanąć przy danielu i jeść na całego. Musiały mnie czuć, musiały słyszeć trzask migawki ale nie wywoływało to na nich takiego strachu aby z podkulonym ogonem uciec z łąki. Cały czas obserwowały teren, były czujne i od czasu do czasu odganiały od przynęty kruki i coś z niej urywały. Czasami kładły się na łące, czasami bawiły się skórami po wcześniejszych przynętach. Po około pół godzinie na skraju lasu po przeciwnej stronie łąki zobaczyłem szóstego wilka. Był duży, tłusty i ciemno umaszczony. Wydaje mi się że to samiec alfa. Przyszedł powiedzieć: "no dobra chłopaki, dosyć tych podchodów, wrócimy tu w nocy" bo chwilę potem całe towarzystwo zniknęło w lesie. Ponadto wydaje mi się że w lesie musiał być jeszcze jeden osobnik, może samica alfa, bo Wilki na łące często całą grupą patrzyły w jedno miejsce w lesie w ten sam sposób w jaki patrzyły na Wilka którego określiłem jako samca alfa.
Na koniec kilka refleksji:
To że Wilki znikają na kilka dni z mojej okolicy jest normą ale zawsze chętnie tu wracają i zapewne zabawią tu 2-3 dni.
Korciło mnie żeby i tym razem zawyć ale po prostu się bałem, Wilki mimo że z pozoru zachowywały się z dystansem, wykazywały niezwykłą zuchwałość. Przynętę wyłożoną maiłem na ptaki tj. na jakieś 30-35 metrów, mimo to wielokrotnie do niej podbiegały. Musiały mnie czuć bo wiatr dosyć mocno kręcił, musiały słyszeć trzask migawki a skoro tak, to nie wiem jak odczytałyby moje wycie, być może jako konkurencję w swoim rewirze. Były tak blisko, gdyby zdecydowały się wyeliminować nieproszonego gościa nie miałbym żadnych szans bo moja czatownia to szałas ze świerkowych gałązek, ze mną leżącym w środku na karimacie.
Zrobiłem bardzo dużo fotografii w świetnych warunkach oświetleniowych. Mam niezwykle cenny materiał z dużą ilością szczegółów z którego będę mógł określić poszczególne osobniki. Myślę że w następnym poście będę mógł przedstawić moich znajomych.
Coraz bardziej jestem przekonany że mój zapach nie wywiera większego wrażenia na wilczej rodzinie.
O mnie
- majcz
- Mam już swoje lata. Fotografią zainteresowałem się stosunkowo niedawno i można by rzec na starość;-) Ale dopóki zdrowie i kondycja mi pozwalają, włóczę się z aparatem po bagnach, lesie i krzakach, żeby robić to co sprawia mi największą satysfakcję.
Zajrzyj na te strony
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
►
2011
(15)
- ► października (2)
-
►
2012
(13)
- ► października (2)
-
►
2014
(12)
- ► października (1)
Pozazdrościć! Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńTo musi być ekscytujące mieć tak blisko siebie dzikie zwierzęta na wolności. Super fotki.
OdpowiedzUsuńKrzychy z przyjemnościa przeczytałem a z jeszcze większa obejrzałem zdjęcia. Świetne - Heniek
OdpowiedzUsuńTeraz ja mam gul jak widze takie zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńSzczerze zazdroszczę ujęć:) Gratulacje!
OdpowiedzUsuńSuper! Z jaką ogniskową były robione te zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPiękna wataha, świetne spotkanie i zdjęcia.
OdpowiedzUsuńAleż przygoda. Piękne zwierzaki. Czekamy na więcej zdjęć. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPo prostu sama esencja przyrody! Chciałbym kiedyś móc przeżyć podobne chwile. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wpisy :))
OdpowiedzUsuńCo się tyczy ogniskowej to zdjęcia robione były obiektywem 300mm plus TCx1,4 lub TCx2. Można zapisać sobie zdjęcia i odczytać Exif'y których nie usuwałem.
dzieki za mailowa odpowiedz:), piekne wilki:)
OdpowiedzUsuńWOW! zazdroszczę spotkania i z niecierpliwością czekam na więcej fotorelacji
OdpowiedzUsuńNiebanalne spotkanie i piękne fotki trudnego gatunku. Brawo.
OdpowiedzUsuńZbierałem się do komentarza od dnia publikacji ale zawsze coś. Poza tym co ja tu mogę kometować jak mało kto ma takie przeżycia jak Pan i jeszcze uwiecznione na zdjęciach. Gratuluję! Czekam oczywiście na inne odsłony. Zdjęcie pogoni za krukiem-konkursowe jakby kruk wyraźniej wyszedł.Basior na przedostatnim zdjęciu (drugi od prawej) jest potężny-wyraźnie większy od pozostałych. Jeszcze raz gratuluję i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpiękna sesja... rewelacyjne spotkanie, tylko pozazdrościć ;-)
OdpowiedzUsuńPiękne spotkanie, ciekawy opis i ekstra zdjęcia. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńOgladaj kolejne zdjecia mowilem tylko
OdpowiedzUsuń"o jaaaa" "niemożliwe" " nie ! To fotomontaz" :D :)
Gratulacje! Panie Krzysztofie.... zreszta sam Pan wie, ze jest po prostu świetny !
Czytam i czytam, i nie mogę się uwolnić od skojarzenia z książką p.t.'Nakarmić wilki' Nurowskiej, książki tyleż reklamowanej, co krytykowanej.
OdpowiedzUsuńCzytałeś?
ciekawa jestem, jakie wrażenie zrobiły(by) na Tobie opisy zwyczajów wilków, zawarte w książce.
Wpisuje się na listę stałych czytelników, fantastyczne zdjęcia i opisy:)
Pozdrawiam z Wrocławia, z pewna nutką zazdrości, nie ukrywam:)))
Nie czytałem ale na pewno przeczytam.
UsuńMiło że tak pozytywnie odbierasz mój blog :-)
Nie jestem w mniejszosci, jak sadze:-)
UsuńDoczytalam, ze jest mozliwosc wziecia udzialu w plenerze fotograficznym, chetnie bym wziela udzial...?
Plener do dużo napisane ale zawsze chętnie spotkam się z pasjonatami fotografii i dzikiej przyrody. Nie obiecuję oczywiście udanych zasiadek ale są duże szanse na spotkanie ciekawych gatunków. Na początku bloga jest link "majcz" tam można się więcej dowiedzieć.
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała wziąć udział w takim fotopolowaniu, problem w braku odpowiedniego obiektywu, ale może uda mi się pożyczyć, to się zgłoszę.
OdpowiedzUsuńPisz Krzysztofie i nie przestawaj! Regularnie i chętnie czytam Twój blog. Pozwala mi to naładować swe akumulatory w chwilach zwątpienia - kiedy pogoda pod psem, albo kolejne dni i godziny spędzone bezowocnie w czatowni... Pozdrowienia od kolegi po fachu. A także od wspólnego znajomego - pewnego obiecującego młodzika z Kętrzyna ;)
OdpowiedzUsuńValdi cieszę się szczególnie że czytasz moje opowieści. Nie wierzę jedna w Twoje "chwile zwątpienia". Ty twardziel i ptasi filantrop, nie pasuje mi to do Ciebie, bardziej już uwierzę że to kolejny atak zimy tak na Ciebie wpływa. Oj, chciałoby się już choć niewielkich oznak wiosny.
Usuńniesamowite spotkanie. i super zdjecia
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
To musiala byc niezwykla przygoda ! Gratuluje po raz kolejny pieknych fotek ! Takie spotkania z wilkami to cos niesamowitego.
OdpowiedzUsuńNo i cóż napiszę! Jestem pod ogromnym wrażeniem ..a jestem tu, bo tak działają ,nitka po nitce, blogi! Dziękuję ,że mogę obejrzeć tak wspaniałe zdjęcia !!! i czytać o Twoim Krzysztofie spotkaniu z wilkami !! Zazdroszczę ,pozytywnie ! I życzę duuużo zdrowia i kondycji ..takiej potrzeba przy fotografowaniu ,ano wiem coś o tym ,bom też ,ale już w bardzo,powiedzmy,poważnym wieku. Pozdrawiam serdecznie Aleksandra alob
OdpowiedzUsuń