




Podczas tegorocznego bardzo mroźnego stycznia często odwiedzałem rzeczkę płynącą przez las niedaleko mojego domu. Jest to niewielki ciek łączący dwa jeziora, szer ok 2-3 m i głębokości ok 1 m. Podczas tegorocznej zimy zamarzł na całej długości i jedynie w miejscach gdzie nurt był bystrzejszy, pozostały niezamarznięte "dziury", które gdy temperatura w nocy spadała poniżej -20 stopni też pokrywały się warstewką lodu. "Dziury" te były miejscami w których wydry wychodziły na lód aby skonsumować to co upolowały w wodzie a najczęściej były to żaby które w hibernacji zimowały w lodowatej wodzie. W miejscach tych można było również spotkać bobra, który odwiedzając swoje podwodne spiżarki wystawiał mordkę aby zaczerpnąć powietrza do przepłynięcia następnego odcinka pod lodem. Ciekawe było to że najpierw "dziury" odwiedzał bóbr, kruszył nocny lód, po jakimś czasie pojawiała się wydra i korzystała z przerębli zrobionej przez bobra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz