O mnie

Moje zdjęcie
Mam już swoje lata. Fotografią zainteresowałem się stosunkowo niedawno i można by rzec na starość;-) Ale dopóki zdrowie i kondycja mi pozwalają, włóczę się z aparatem po bagnach, lesie i krzakach, żeby robić to co sprawia mi największą satysfakcję.

niedziela, 25 września 2011

Chyba największa niespodzianka tego roku.

Tego naprawdę się nie spodziewałem, ale po kolei. Kilka dni temu podczas wczesnorannej leśnej zasiadki na ryczące jelenie, usłyszałem głos ptaka który zupełnie był mi nieznajomy. Po powrocie do domu miałem sprawdzić w moich nagraniach głosów ptaków co to za gatunek. Pora o której odzywał się ptak sugerowała mi jakąś sowę. Po powrocie do domu wpadłem jedna w wir zawodowych obowiązków i rozpoznanie ptaka po głosie odłożyłem na później. Na weekend wpadł do mnie na fotografowanie rykowiska Jacek. Wspomniałem jemu o usłyszanym nieznanym gatunku ptaszka. Jacek w swoim telefonie miał głosy wielkiej ilości ptaków. Zasugerowałem żeby odtworzył mi sóweczkę i włochatkę bo tak coś mi po głowie chodziły te gatunki. Na pierwszy ogień poszła sóweczka i już wiedziałem że właśnie ją usłyszałem kilka dni wcześniej. Rano wyjechaliśmy z Jackiem w plener. Była szarówka a nad łąkami snuły się mgły. Postanowiliśmy podskoczyć nad jezioro Malinówka, jest tam stara binduga z której można robić fajne wschody słońca. Rzeczywiści Jacek napykał całą masę fotek, mi nie szło najlepiej, landszafty to nie moja specjalność. Skupiłem się więc na ptasiarstwie :))
Gdzieś w pobliżu porykiwały jelenie, próbowaliśmy je podejść ale bez skutku. W powrotnej drodze zahaczyliśmy o leśne jeziorko dystroficzne ale światło było już dosyć ostre i nie było co marzyć o udanych zdjęciach.
Na sam koniec zostawiliśmy sobie sprawdzenie sóweczki. Jacek to specjalista od sów, jest autorem pięknego i sławnego zdjęcia sóweczki siedzącej na przydrożnej kapliczce. Gdy wysiadaliśmy z samochodu po jego minie widziałem że sceptycznie podchodzi do moich sugestii. Wziął tylko głośniczki i mp3 nie wyjmował nawet aparatu. Doszliśmy do miejsca gdzie jakoby słyszałem sóweczkę. Jacek odtworzył jej głos z mp3. Na drzewach zrobił się straszny rwetes. Sikory, pełzacze, rudziki i inne ptaki zaczęła krążyć nad nami wydając alarmujące głosy. W tym momencie Jacek bardziej wiarygodnie potraktował moje wcześniejsze sugestie. Przemieszczaliśmy się wolno przez las i co jakiś czas odtwarzaliśmy głos sóweczki. W końcu usłyszeliśmy to na co czekaliśmy. Sóweczka odezwała się w odległości ok. 50 metrów. Podeszliśmy jeszcze kilka metrów i jej głos usłyszeliśmy w gałęziach drzewa nad nami. W końcu ją zobaczyliśmy gdy przefrunęła z drzewa na drzewo, obskakiwał ją rój sikor. Pomyślałem co za biedna sowa. Jacek nie zastanawiając się długo, ruszył do samochodu po aparat  Ja próbowałem gwizdem naśladować jej głos, z niezłym skutkiem. Po powrocie Jacka kilka razy zawabiliśmy i sóweczka usiadła bardzo nisko na dębowej gałęzi. W zasadzie w ogóle nie była płochliwa. Obchodziliśmy drzewo ze wszystkich stron i do woli mogliśmy ją fotografować z bliskich odległości.

3 komentarze:

Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy