O mnie

Moje zdjęcie
Mam już swoje lata. Fotografią zainteresowałem się stosunkowo niedawno i można by rzec na starość;-) Ale dopóki zdrowie i kondycja mi pozwalają, włóczę się z aparatem po bagnach, lesie i krzakach, żeby robić to co sprawia mi największą satysfakcję.

niedziela, 24 kwietnia 2011

Biebrza ach Biebrza

 Do Osowca czyli centrum Biebrzańskiego Parku Narodowego mam około 130 kilometrów i jakoś nigdy wcześniej nie wpadło mi do głowy żeby wybrać się nad Biebrzę z aparatem. Może dlatego że wokół mam tyle tematów do fotografowania i mam na nie tyle pomysłów że aby je zrealizować potrzebowałbym kilku lat.
Ale trafiła się okazja. Moja znajoma z jednego z portali fotograficznych, Kasia organizowała plener w BPN. Pomyślałem że to dobra okazja żeby poznać biebrzańskie zakamarki, na plenerach zawsze jest kilka osób dobrze zorientowanych w terenie i nie traci się czasu na poznawanie okolicy.
Teraz z perspektywy kilku dni po plenerze, myślę że była to piękna fotoprzygody. Miałem okazję obserwacji i fotografowania ptaków które widziałem pierwszy raz w życiu. Zaliczyłem spotkanie z biebrzańskimi łosiami. Spotkałem bardzo rzadkiego w moich stronach zaskrońca. A wszystko to w pięknych dzikich krajobrazach rozlewisk Biebrzy.
Ponadto poznałem znowu kilkanaście sympatycznych osób, tak samo jak ja "fotograficznie przekręconych". 
Symbolem a jednocześnie ptakiem który widnieje w logo Biebrzańskiego Parku Narodowego jest batalion. Krzysztof którego poznałem na plenerze, znał miejscówkę gdzie mogłem obserwować stadka batalionów i ich żerowanie, był to chyba jeszcze okres przed tokami, ponieważ nie widziałem ich bojów, z których są sławne. Na miejscu byliśmy grubo przed świtem. Było jeszcze zupełnie ciemno gdy położyliśmy się pod siatkami maskującymi. Gdy zaczęło szarzeć, wkoło zaczęły dochodzić przyjemne dla ucha odgłosy. Dopiero gdy zrobiło się  jasno przekonałem się że to głosy rycyków, krwawodziobów i batalionów których duże ilości żerowały na zalanych łąkach, co rusz podrywając się i przelatując na inne miejsce.
 

Pomiędzy gromadkami batalionów zaobserwować można było rycyki. Były znacznie większe od batalionów i miały znacznie od nich dłuższe dzioby, ponadto zachowywały się bardziej dostojnie.

Na uboczu żerowały krwawodzioby, jednak nie w grupach lecz pojedynczo lub parami.

Krzysztof był doskonałym przewodnikiem, znał wiele ciekawych miejsc w parku. Wiedział że łosie o tej porze roku łatwiej jest spotkać w suchych lasach porastających wydmy niż na bagnach. Poruszaliśmy się drogami dojazdowymi do małych miejscowości rozsianych w parku lub na jego obrzeżu. W kilku miejscach spotkaliśmy łosie z których największe stadko liczyło cztery osobniki. Łącznie widzieliśmy piętnaście łosi. Nie wiem czy mieliśmy takie szczęście, czy populacja łosia nad Biebrzą jest tak liczna.

Jako dodatkowe atrakcje tej fotoprzygody mogę uznać sfotografowanie zaskrońca i bociana czarnego w kobiercu kmieci błotnej. Oba gatunki co prawda występują w moich stronach ale niełatwo je spotkać.


Dziękuję Kasi że zorganizowała ten plener i mogłem w nim uczestniczyć oraz Krzysztofowi za pokazanie tak pięknych i ciekawych dla fotografa zakątków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy