O mnie

Moje zdjęcie
Mam już swoje lata. Fotografią zainteresowałem się stosunkowo niedawno i można by rzec na starość;-) Ale dopóki zdrowie i kondycja mi pozwalają, włóczę się z aparatem po bagnach, lesie i krzakach, żeby robić to co sprawia mi największą satysfakcję.

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Inne spojrzenie

Ileż można fotografować ptaka który przylatuje raz z prawej, raz z lewej a raz od przodu. Spróbowałem raz inaczej, bardziej niesamowicie i mrocznie. Na jednym zdjęciu uwidaczniając detal, atrybut jego łowieckiej sprawności a na innym zdjęciu ze swoją ofiarą niczym ponury Charon w przeprawie przez Styks (to takie trochę dorabianie idei do zdjęcia).


niedziela, 5 czerwca 2016

Wiosna, wiosna , wiosna ach to ty.........

Wiosny ciąg dalszy.
Tyle się dzieje że nie sposób wszystko zobaczyć, obserwować i fotografować. Wiosna to istna eksplozja życia i tematów.
Jeszcze przed rybołowami pojawiły się żurawie a na początku kwietnia kanie czarne, orliki krzykliwe i błotniaki stawowe. Mogłem obserwować przelotną kanię rudą która stoczyła utarczkę z miejscową kanią czarną (Bardziej spaprać świetnej okazji chyba nie można. Kania czarna i kania ruda; każdy z tych ptaków z osobna jest marzeniem niejednego polskiego fotografa ptaków. Ja miałem oba gatunki na raz i kicha. Mówią że niewykorzystane okazje się mszczą ale ja nie chcę żeby był to mój najgorszy ptasi sezon, muszę odprawić jakieś czary) . Z nor zaczęły wychodzić borsuki oraz inne futrzaki i myszkować w lesie. Na jeziorze tokowały perkozy dwuczube. Byki jeleni na początku marca zrzuciły zeszłoroczne poroże by już w połowie maja pochwalić się nowym wieńcem, jeszcze w stypule ale prawie już w pełnej wielkości (czyż to nie fenomen żeby w ciągu miesiąca wyprodukować dwie ogromne kości ważące około 6 kilogramów).











Rybołów = pierwszy dzień wiosny

Autor: Marek Fijałkowski

Wiosna.
To głównie ptasie tematy, zdominowane u mnie przez jeden gatunek.
 Nie wiem czy pomiędzy dzikim ptakiem i człowiekiem może istnieć jakaś wieź??? ale jestem pewien że pomiędzy  rybołowem z pobliskiego jeziora a mną istnieją co najmniej koleżeńskie relacje;-)

A w tym roku było tak:
JEST!!!! Wczoraj był pierwszy dzień wiosny, piękny poranek. Jak co dzień poszedłem z moją sunią na spacer nad jezioro. Po drugiej stronie jeziora na suchym drzewie siedział rybołów. Po południu byłem sprawdzić czy jest nadal. Był, stoczył utarczkę z krukami o miejsce na drzewie. Wygląda na to że to "mój rybołów". Na razie sam ale czekać tylko chwili kiedy pojawi się towarzyszka :-) :-)

Pomyślałem że warto spróbować pomóc ptakowi zregenerować siły po długiej wędrówce. Trochę trudno o tej porze o słodkowodne ryby. Lód z jezior zszedł kilkanaście dni temu i rybacy dopiero się rozkręcają. Pozostawało tylko kupienie pstrągów z hodowli. To niemały wydatek ale czego się nie robi dla starego znajomego. Wieczorem przygotowałem dwie ryby i rano w prawie całkowitej ciemności postawiłem naprzeciw czatowni. Gdy było cokolwiek widać zauważyłem że rybołów już siedzi na swoim ulubionym suchym drzewie. Gdy kolejny raz spojrzałem przez obiektyw aby zrobić zdjęcie ptaka na tle karminowego nieba, nie znalazłem go na drzewie. Nie zauważyłem nawet kiedy wystartował. Prawie w tym samym momencie usłyszałem nad głowom kilkukrotne pit, pit, pit, pit i szum skrzydeł a po chwili zobaczyłem ptaka jak kołował nad przynętą, Zrobił kilka kółek wesoło popitując (przynajmniej ja to tak odczytałem). Pomyślałem: przyleciał się przywitać ;-). W tym momencie byłem już całkowicie pewien że to "mój Rybołów", nie zapomniał w którym miejscu może znaleźć to co lubi. Pomyślałem: co się z nim działo przez 7 miesięcy, jakim przeciwnością musiał stawiać czoło i jaki to fenomen że ptak przemierza kilka tysięcy kilometrów aby tu w dosyć surowym klimacie przedłużyć istnienie gatunku. Powiem szczerze, łezka się w oku zakręciła
Pierwsze tegoroczne zdjęcie "mojego Rybołowa" w szponach pstrąg z hodowli.

A później to już poleciało, przyleciała samica , ta sama co w zeszłym roku (udało odczytać się obrączkę, jej numer był identyczny jak ten w zeszłym roku). I tak znowu nad jeziorem zakrólowały rybołowy.







  


Zima 2016


     Autor: Tomek Kopyć

Zima.
Z góry nastawiłem się na jeden z moich ulubionych tematów, wilki. Wymagało to uruchomienia wszystkich możliwych kontaktów do zdobycia padlinki, moim autem przejechałem setki kilometrów, nadźwigałem się TYSIĄCE kilogramów mięsa a w czatowni przesiedziałem setki godzin, po to żebym mógł obserwować i fotografować wilki na sześciu zasiadkach, w sumie może razem przez około godzinę. Nie żałuję tego, i choć powstałe fotografie to nie mistrzostwo świata, wracam do nich z przyjemnością.







Do wykładanych przynęt przylatywały ptaki. Jednak ze względu na odległość na jaką wykładałem mięso, ptasie zdjęcia są jedynie dokumentacją w jakich warunkach odbywały się wilcze zasiadki.


Odskocznią od monotonni wilczych zasiadek był wypad na polskie kresy w okolice Krynek i fotografowanie stada żubrów które tam zimą bytuje na polach.


Był też krótki incydent z wydrą i zimorodkiem które obserwowałem na śródleśnej rzeczce.  Oraz spotkanie z dziczą watahą która spenetrowała wilczą łąkę.





Jesień 2015

Co działo się jesienią 2015?
    Autor: Tomasz Kopyć


Wrzesień to pora rykowiska. Wieczorami i o świcie w lesie jest głośno, każdy z byków stara się udowodnić że to on jest panem puszczy. A mi jak co roku nie nie udało się zrobić żadnego porządnego zdjęcia.



Szybko wiec trzeba było zapomnieć o jelenich godach i zacząć wykładać przynęty pod czatowniami. I już na przełomie września i października zaczął się tam ruch.






  Były też dwie niespodzianki; srokosz, zwabiony dużą ilością żuków które kręciły się przy padlince i jenot który był stałym, nocnym gościem przy jednej z czatowni ale tylko jeden raz przyłapałem go w warunkach które umożliwiły wykonanie zdjęcia.

Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy