O mnie

Moje zdjęcie
Mam już swoje lata. Fotografią zainteresowałem się stosunkowo niedawno i można by rzec na starość;-) Ale dopóki zdrowie i kondycja mi pozwalają, włóczę się z aparatem po bagnach, lesie i krzakach, żeby robić to co sprawia mi największą satysfakcję.

niedziela, 27 stycznia 2013

Historia o fotografowaniu wydry z nieprawdopodobnym ale prawdziwym wilczym wątkiem.

Niedzielne popołudnie, prawdopodobnie ostatni dzień dobrej pogody -15 stopni. Jutro przyjść ma niż i front z opadami deszczu ze śniegiem, żal nie wykorzystać takiej ładnej pogody, następna taka okazja może nie przytrafić się w weekend. Pojechałem nad leśną rzeczkę, wiem że są tam wydry, miejsce upatrzyłem już wcześniej. Mimo że bardzo ciepło ubrany, po dwóch godzinach leżenia na karimacie, przy przerębli, zaczynam marznąć. Dochodzi 15.30 daję wydrom jeszcze 10 minut i prawie w tym samym momencie w przerębli pokazuje się mały łepek. Na chama robię kilka zdjęć, zdając sobie sprawę że spłoszę zwierzaczka ale wydra wcale nie reaguje na trzask migawki i wychodzi na lód. Robię więc coraz śmielej zdjęcia i  chyba przedobrzyłem bo wydra w końcu zdenerwowała się i zniknęła w przerębli.




Odczekałem jeszcze kilka minut ale w tym czasie  już się nie pokazała. Zacząłem zbierać klamoty bo do samochodu miałem do przejścia dobre dwa kilometry, w trudnym terenie. W trakcie pakowania ekwipunku w odległości ok. pół kilometra zaczęły wyć Wilki. Jest to dźwięk który odbiera mi rozum i każe biec w tamtym kierunku. Jedyną rzeczą którą ze sobą zabrałem był aparat. Wycie nie trwało długo ale wystarczyło mi aby z grubsza określić miejsce z którego dochodziło. Przebiegłem jakieś 400 m zatrzymując się w na niewielkim wzniesieniu w starym sosnowym lesie, przed sobą miałem torfowisko porośnięte rzadko świerkami. Gdzieś właśnie w tym miejscu wcześniej wyły Wilki. Przycupnąłem za drzewem i czekam. Nic nie widzę, nic nie słyszę. Do głowy wpadł mi pomysł żeby zawyć tak jak Wilk. Nigdy tego nie robiłem ale wiele razy słyszałem jak to robią Wilki, zresztą w telefonie mam jako dźwięk dzwonka wycie Wilka. Tak jak tylko umiałem najlepiej zawyłem raz, potem drugi. Po upływie ok 5 sekund od drugiego mojego wycia usłyszałem jakby skowyty jakby ciche poszczekiwania a między świerkami zobaczyłem biegnące w moim kierunku Wilki (widziałem trzy). Pierwszy z Wilków zatrzymał się w odległości ok 80 m w takim miejscu że wiedziałem że tam stoi, widząc łapy i podbrzusze, reszta ciała zasłonięta była gałęziami świerkowymi. Dwa pozostałe Wilki zatrzymały się tak że całkowicie zasłaniały je świerki. Po kilku sekundach zobaczyłem że Wilki odbiegają w kierunku skąd przybiegły. Wszystko wyjaśniło się gdy chuchnąłem, para z ust leciała w kierunku gdzie przed chwilą stały Wilki. Byłem jednak w siódmym niebie że potrafiłem  nawiązać krótki kontakt głosowy, w najśmielszych marzeniach nie myślałem że jest to możliwe.

P.S. Moje opowieści powoli stają się wprost nieprawdopodobne. Zapewne niektórzy czytelnicy pomyślą że mają do czynienie z facetem o wybujałej wyobraźni. Zresztą sam uszczypnąłem się w policzek żeby być pewnym że to co się dzisiaj wydarzyło nie było przypadkiem snem. Nie zrobiłem ani jednego zdjęcia żeby to udokumentować ale to się NAPRAWDĘ WYDARZYŁO.

piątek, 25 stycznia 2013

W mojej głowie tylko jedno.

    Wilki już całkowicie zawładnęły moim umysłem. Nie wiem czy to możliwe aby przyzwyczaiły się do zapachu jednej osoby i identyfikowały taki zapach w swoim rewirze jako coś niegroźnego, codziennego i w ogóle ignorowały występowanie takiego zapachu. Chciałbym żeby tak właśnie odczuwały moją obecność na swoim terenie, dawały się obserwować i zachowywał się naturalnie, wiedząc o mojej bliskości. Chciałbym umieć rozpoznawać poszczególne osobniki ale na razie za mało razy je widziałem i tak jak Chińczycy dla Europejczyków niczym się nie różnią, tak członkowie znajomej watahy na razie są tacy sami dla mnie.
Gdybym miał więcej czasu prawdopodobnie przebywałbym całymi dniami w miejscach gdzie najczęściej je spotykam i zapewne odważyłbym się tam zostać na noc. Jednak mam rodzinę która liczy że zapewnię jej utrzymanie, mam pracę dzięki której moja rodzina nie cierpi niedostatku, więc zapewne nigdy nie spełni się  marzenie o integracji z wilczą rodziną.
Na razie pozostają nieliczne spotkania i zdjęcia z tych spotkań, które później oglądam w dużym powiększeniu na monitorze, starając się rozpoznać który to "Ziutek" a która to "Klementyna" ;-)
     Kolejne moje spotkanie z Wilkami. Przyszły aby pożywić się jeleniem którego podrzuciłem kilka godzin wcześniej. Tu chyba dowód na to że rozróżniają jaki stary jest ludzki zapach albo, co jest moim marzeniem, że znają  mój  "smrodek" i wiedz że nie mam wobec nich wrogich zamiarów a wprost przeciwnie, jeżeli go czują wiedzą że coś im skapnie.
   Ciekawa jest też relacja między Wilkami i krukami. O ile pierwszy moment pojawienia się Wilków podrywa żerujące kruki, to już po chwili lądują one na przynęcie, żerując w dalszym ciągu. Dopiero podbiegający do przynęty Wilk powoduje ucieczkę stada kruków.











Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy